Wycieczkę odbyliśmy składakami Dahon, a rozpoczęliśmy ją od pola namiotowego na pograniczu Rozewia i Chłapowa (Camping Oland). Do Władysławowa docieramy mijając kilka wzniesień, w tym samo Chłapowo, które też leży dosyć wysoko.
Ten odcinek trasy wiedzie głównie szutrowo-piaskowym poboczem brukowanej jezdni. We Władysławowie pobocze przekształca się w mocno zatłoczony chodnik. W tej sytuacji, ulica wydaje się być lepszym rozwiązaniem.

Wraz z początkiem mierzei, rozpoczyna się ścieżka rowerowa biegnąca przez większą część przy południowym brzegu. Patrząc w prawo możemy cieszyć oczy widokiem na Zatokę Pucką, pełną żeglarzy i windsurferów. Od lewego brzegu dzieli nas jedynie jezdnia, tory kolejowe i pas wydm porośniętych lasami. Biegnie tamtędy także niebieski szlak, jednak próba jechania nim kończy się fiaskiem, a konkretnie piaskiem. Na sporym odcinku trasa, ścieżka porośnięta jest dzikimi różami i jeżynami. Jakkolwiek ładnie to wygląda, trzeba uważać, szczególnie jeżeli jedzie się na cienkich, szosowych oponach.

Co jakiś czas korzystamy z wejsć na plaże, które w niektórych miejscach potrafią być wolne od natłoku ludzi. Dojeżdzając do Chałup, mijamy całą masę rozległych pól kempingowych, będących bazą dla miłośników wietrznych sportów wodnych.

Port w Kuźnicy

Kolejną miejscowością jest Kuźnica, gdzie w porcie, mamy okazję spotkać rybaków biegle władających językiem kaszubskim. W miejscu tym dał się nam odczuć bardziej sielankowy klimat, jakby mniej turystyczny. Kilka fotek i jedziemy dalej… przed kolejną miejscowością natrafiamy jednak na Muzeum Fortyfikacji, gdzie można spenetrować lasy i o bejrzeć schrony – te ciężkie i te lekkie, druty kolczaste, czy blokady przeciwpancerne. Przy okazji, jest tam całkiem fajna, niezatłoczona plaża.

W Jastarni, dla odmiany, jak na tego typu kurort przystało, mamy do czynienia z przepełnionymi uliczkami miasta. Zaglądamy do portu, na plażę i podjeżdzamy pod latarnię, po czym wracamy na szlak rowerowy. Kawałek dalej wita nas Jurata. To zdecydowanie najbardziej ekskluzywna część mierzei. Nie ma tu jarmarcznej atmosfery, są za to hotele, apartamenty, duże ośrodki wypoczynkowe i markowe sklepy, a wszystko to połączone schludnymi uliczkami. Nieprzypadkiem, kawałek za centrum, znajduje się letnia rezydencja prezydenta RP. To całkiem pokaźnych rozmiarów zamknięty obszar, do którego można dostać się wyłącznie ze specjalną przepustką, w wyznaczonych bramkach. Jakby tego było mało, wejście do sąsiadujących lasów jest także zabronione.

Działo

Zbliżając się do Helu, nasza ścieżka robi się bardziej szutrowa, a pagurkowate ukształtowanie pozwala na odrobinę zabawy. Na przedmieściach, w okolicznych lasach, poukrywane są dawne, poniemieckie obiekty wojskowe. Jest tam też warte odwiedzenia Muzeum Obrony Wybrzeża oraz Wieża Kierowania Ogniem. Sam Hel wita nas nabitymi po brzegi promenadami i jest jakby kumulacją tego wszystkiego co można spotkać na wybrzeżu. Pokręciliśmy się więc tam trochę.

Składamy się do pociągu

Ze względu na porę jaka nas zastała, najsłuszniejszym sposobem powrotu było złożenie rowerów i powrót pociągiem do Władysławowa, oglądając jeszcze raz mierzeję z trochę innej perspektywy.

Marek i Patrycja

Zdjęcia